Napiszmy coś razem ;)

Jack podrapał się po głowie.
- Tych dwoje pierwszych jakoś da radę, ale Aaron może stawiać opór... - popatrzył na Juliet.

-Tak podejrzewałam...co mogłoby zmiękczyć tego małego?-spytała Juliet marszcząc czoło
-Hmm...może pieluszki firmy Mona?

- Wątpię... Słyszałam, że jest strasznie twardy - powiedziała Juliet patrząc trochę lękliwie na Jacka czekając na potwierdzenie swoich słów.

-A w dodatku jest ,,głupi, rozwrzeszczany, podły, nędzny, niechciany, rozpieszczony, brzydki i gruby" jak to Sojer powiedział - odrzekł Jack.

Juliet strzeliła Jacka w.... erm twarz xD
- Jak możesz tak niedoceniać wroga?! - krzyknęła i pocałowała glebę próbując przyłożyć mu butelką rywanolu.

-Przepraszam...Aaron jest...niesamowity, wspanialy, kochany, słodki, najlepszy, nieprawdopodobny, wszechwiedzacy....-mowił Jack

Juliet pozbierając się już z podłogi trzasnęła go w drgugą stronę.... erm twarzy xD
- Ale to jednak wróg! - krzyczy

-Nie, Henry jest najwspanialszy!
BUM!!!
Jack ocknął się na ziemi powalony ciosem Juliet.
-Trenowałaś boks? -spytał.
-Nie, ćwiczyłam tylko na Pickettcie.

-No więc...po co mam ich do was przyprowadzic?-spytał Jack masując sobie twarz

- Żeby udzielić ślubu xD

-Komu? Jak zabierasz AArona, to powinnas wziac tez Mone, skoro Claire to Charliego, a jak Johna...to zabierac dzieci, on jest niebezpieczny!

- Poza tym to ty się żenisz nie Lock - dodała.

-Rozumiem...co??? JA Z KIM? CHARLIE JEST WSPANIAŁYM OJCZYMEM DLA AARONA, a LOCKE TO PEDOFIL!-krzyczał Jack

- Spokojnie Jack nie żenisz się z Claire - uśmiechnęła się, na co on odetchnął - tylko z Benem.

-CO Z BENEM? ON JEST BRZYDKI! CHarlie sie powiesi!-mowil zdruzgotany JAck-ale po co do tego AAron

PS. DLaczego przed chwila był post napisany w czwartek 1 stycznia 1970 roku o 2 w nocy?? Zauwazyl to ktos procz mnie? Kiedy kliknelam na niego okazalo sie ze nie istnieje, chce to wiedziec!