Napiszmy coś razem ;)

- Mówiłem coś!! Nie idź za mną!!! - Jack był wściekły. Juliet stała i się patrzyła na niego . - Dlaczego się tak na mnie patrzysz , Juliet?? Może potrzebujez jakiś lekarstw ?? - prowadził swój monolog Jack. Juliet zaprzeczyła. Jack poszedł na plaże a ona została dokładnie w tym miejscu w jakim stała.

Kiedy dotarło do nie co powiedział uśmiechnęła się błogo. Lekarstwa... Martwi się o mnie... Szybciutko pobiegła za nim.

-Czego?? - zapytał znudzony Jack gdy usłyszał Juliet.Ona powiedziała mu coś ale on nie zrozumiał ponieważ mówiła szybko i niewyraźnie. - Przepraszam , ściemnia się... Musze iść do bunkra....

- Ehe... Ale jak chcesz, żebym z Tobą poszła kochanie to pójdę - uśmiechnęła się dziarsko.
- Ko...ko...koch... - zakrztusił się.
- Nie ma sprawy, idę - poklepała go.

- Eeee....Nie masz coś do załatwienia??- Zapytał się gdy Juliet wesoło 'maszerowała przed nim. -Nie... Mam czas dla ciebie - odwróciła się do Jacka i się uśmiechnęła.
'Jestem zgubiony' - pomyślał Jack a w marzeniach siedział przed telewizorem i oglądał kreskówki.

Trzeba zaznaczyć też, że i Juliet miała marzenia. Zostać na tej wyspie do końca życia... z nim! I wychować grupkę dzieci, które potem posłali by do szkółki katolickiej Mr Eko (zakładam, że żyje wybaczcie xD). Szła i marzyła, marzyła i szła, aż się potknęła. Jack odruchowo złapał ją za rękę aby nie upadła. Juliet popatrzyła na niego jak na bóstwo, a on przeklinał się za swoje idiotyczne odruchy.

-Napewno nic ci się nie stało ??- Jack mówił to takim tonem jakby miał zaraz wybuchnąć.Ale Juliet to nie przeszkadzało.Patrzyła się na niego przez około dwóch-trzech minut, ale Jack musiał nią lekko potrząsnąć by się obudziła. A to wprawiło w nią jeszcze większy zachwyt.- Nie nic...- Odparła sennym głosem.

- Idę spać - warknął na nią. Nie lubił tego robić, ale na nią nic nie działa. Położył się na plaży i zamknął oczy. Wiedział, że go obserwuje co było niezmiernie denerwujące i... krępujące!

Ale ona stała i się patrzyła na niego. Jack nie wiedział co ma robić. Wstał, otrzepał się z piachu. - Słuchaj Juliet....-Zaczął ale ona mu przerwała

- Taaak bardzo Cię kocham Jack - zawyła.

- ale.... CO ?! - Jack się wydarł na całą plaże. Był przekonania że wszyscy na plaży to słyszeli. Ale popatrzyli się tylko i wrócili do swoich zajęć. - Co mówiłaś ??- jeszcze raz Jack zapytał Juliet . - Ale musisz wiedzieć.......- znowu nie dokonczył bo dziewczyna mu przerwała

- Nikt mnie nie koooooocha - zwyła powtórnie wpłakując swoje piękne oczy.

-Ależ kocha, nie płacz już- powiedział lekarz.

Przestała płakać w jednej sekundzie. Powiedział "kochana", co znaczy, że ją kocha! Kocha ją i chce mieć z nią gromadkę dzieci, które poślą do szkółki katolickiej Mr Eko! Była najszczęśliwszą kobietą ze wszystkich zamieszkujących szajbnięte wysp na tym oceanie!
- Jack! - uwiesiła mu się na szyi z taką siłą, że go przewróciło. Przytuliła go mocno.

-Spokojnie!!! - lekarz powiedział bo zabrakło mu tchu. -Pójdziemy do bunkra ??